Do miasta dotarlismy okolo 21, taxi zostawia nas przy terminalu i tutaj te znalezlimy hostel na 1 noc (24 USD za dwojke z lazienka w cenie ciepla woda)
Na drugi dzien przenieslismy sie blizej centrum, znalezlismy fajny hostel przy Av. Universitaria o nazwie Quinarra za 20USD za dwojke z lazienka (ciepla woda, czysto z dobra obsluga). W planach mial byc Park Narodowy, ale nic z tego nie wyszlo. Dzieciaki nam sie pochorowaly i spedzilismy tutaj 8 dni, a centrum znamy jak wlasna kieszen.
Jesli chodzi o ceny hosteli to wahaja sie od 10USD za dwojke (bez lazienki, troche hardcore) do 30 USD za pokoj z lazienka. Po raz pierwszy tez zauwazamy posiadanie cuda techniki jakim jest odkurzacz, wiec Ani alergia troche sie uspokaja.
Bilet na autobus lokalny kosztuje 25 centow od osoby, dzieci bezplatnie.
Z ciekawych wydarzen to malo nie spalilismy hostelu. Danielowi podczas odpalania maszynki zapalily sie opary z paliwa. Zanim zdazyl odsunac maszynke od plomienia to paliwo chlapnelo mu na ubranie i tak wyskoczyl z lazienki z plomieniami na spodniach i rece. Zanim zdazylam cos zrobic udalo mu sie zgasic ogien i pobiegl gasic reszte .final byl taki ze czesc prysznica byla okopcona reka poparzona ale dziala.dobrze ze nie zapalila sie butelka z benzyna.
I zgotuj tutaj wode na mleko dla dziecka.
W ekwadorze napiecie w sieci 110v nie dziala nam grzalka.