Oczywiście okazało się, że bagaże bez problemów udało nam się nadać na kolejny lot. Była nawet specjalna pani, która nam to umożliwiła... Czyli znowu azjatyckie 'nie da się' i 'nie można' doprowadziło nas do utraty pieniędzy, bo jednak dało się, ale straciliśmy 80% biletu i musieliśmy kupić nowy... Lotnisko takie sobie, ale 2h czekania to mało i znów wsiadamy na pokład samolotu - tego samego, którym tu przylecieliśmy, czym wprawiliśmy w konsternację obsługę samolotu. Nie mogli zrozumieć, że lecieliśmy do Hanoi mając bilet do BAngkoku. Dopiero argument 2000 USD zadziałał.