Wydawać by się było, że Nowa Zelandia to przyjemny kraj, a tutaj taka niespodzianka.Wiem że tata obciął włosy i nie wygląda na wzbudzającego zaufanie.W każdym razie my z Jurkiem dostaliśmy wizę wjazdową, a tata z mamą zostali poddani szczegółowej kontroli na temat po co, dlaczego, w jakim celu itp czyli wszystkie te bezsensowne pytania jakie zadają dorośli. No ja jak się pytam po raz 10 dlaczego, to mam jakiś cel ... poznania świata. A ta Pani, która przyszła to ja nie wiem .... mogła mnie zapytać co zaoszczędziło by nam 2h czasu, które spędziliśmy na tzw. odprawie w biurze imigracyjnym. Zawsze myślałam, że to ja jestem od zadawania pytań! A i powiem wam w tajemnicy, że już wiem co mój Piotruś ma środku. Pan go prześwietlił na granicy w jakiejś maszynie z dużym napisem X-Ray ... i powiedział żadnych ciał biologicznych nie ma. Hmm... teraz to on się na mnie dziwnie patrzy - ale ja mówię Piotruś nie martw się ja cię przytulę i będzie wszystko dobrze ;) aż się uśmiechnął jak to usłyszał. Jurka też chcieli prześwietlić, ale nie pozwoliłam :)
P.S
Muszę już kończyć bo Internet jest tutaj koszmarnie drogi.