Nasz wylot nie mógł się odbyć normalnie dzień przed odebraliśmy Jurka z przedszkola z gorączką. No mając nadzieje, że mu przejdzie jeszcze na razie jedziemy.. Po ciężkiej nocy gdzie nas syn zaliczył swój gorączkowy rekord 40,5 mieliśmy ciężki dylemat właściwie o 6 rano myśleliśmy, że zostaniemy w domu. Poranna wizyta u doktora no wie Pan dzieci chorują nie jest to nic nowego. Ale to już Państwa decyzja czy jechać czy nie. Po naszych doświadczeniach z podróży - gorzej bywało zaopatrzeni w niezbędne lekarstwa wylatujemy. Widać, że leki działają lecimy -najwyżej zaliczymy 3 dniowy szpital - oby nie 3 tygodniowy jak zdarzało nam się już np. Ekwadorze. 5 h lot minał - "normalnie" właściwie lepiej niż myśleliśmy, ale po ciężkiej nocy z Ania byliśmy wykończeni w przeciwieństwie do dzieci w końcu ileż można się nudzić w samolocie. Na szczęście hotel nie był daleko od lotniska. wzięliśmy taxi za 15EUR i jesteśmy. We Wrocławiu żegnała nas pogoda pod psem lało zaś tutaj ciepło nie pada o jak fajnie. Od razu przypomniała nam się Kolumbia i ciepłe Karaibskie morze ;).