No cóż przypomniała mi się podróż po Maroko to że wsiafdasz do autobusu, który w teorii jedzie 1 to nic nie znaczy - liczy się kiedy on naprawdę odjedzie. I tak African Time = Asian Time czyli droga którą normalnie podróżuje się w 2h zajeła nam 5h. I nic nie byłoby w tym takiego gdyby nie to że teraz to my chorujemy a dzieciaki są zdrowe. W każdym razie Ania po dojechaniu z KL zanotował swoją życiówke na termometrze 40. Ja zaś czuje się jakby mnie czołg przejechał. Do tego dostaliśmy pokój wielkość klatki dla kur (co na to UE)- lub polskiego apartamentu nad morzem w sezonie. Po wstawieniu 2 plecaków i wózka miejsca jest na 1 miejsce stojące - prawie jak w PKP relacji Szczecin - Zakopane.
Kurujemy się zobaczymy jak nam pójdzie na razie z Malezji najczęściej odwiedzamy apteki,szpitale, przychodnie - a miało być tak pięknie ;).
Ani na szczęście po końskiej dawce leków gorączka spadła - ja dalej czuje wszystkie gnaty. Dzieciaki humor 5+