Wstaliśmy dziś o 4:30. Dzieci poszły wczoraj spać o 18, więc bezproblemowo zebraliśmy się na wycieczkę. Poznany lokalny przewodnik zorganizował nam wycieczkę łodzią na tzw. pływający targ. Codziennie wcześnie rano na rzece w ustalonym miejscu można spotkać wielu lokalnych handlarzy wszystkim, którzy sprzedają swoje towary wprost z łódki. Przeważają owoce i tak zakupiliśmy banany: kiść bananków za 5000 oraz jakiś owoc rosnący tylko na Borneo z zapachu przypominający pomidora. Do tego wprost z łódki kupiliśmy pyszną kawę z mlekiem i herbaty oraz ciastka na śniadanie :) (koszt 15k). Około 3-godzinna wycieczka na frut market i późniejsze zaplanowane pływanie po kanałach kosztowała nas 200k rupii za nas wszystkich z łódką na wyłączność, czyli prawie za darmo. Adzie bardzo podobało się pływanie po kanałach, wszyscy do niej machali. Wzdłuż brzegów stało jeden za drugim domki na palach, a mieszkańcy kąpali się w rzece. Jurek najbardziej cieszył się z chłodnej porannej bryzy i świeżych bananków na śniadanie. Po 2h pływania łódką mieliśmy jeszcze płynąć na zwiedzanie kanałów, ale Ada już chciała wracać a Jurek zasnął, więc zrezygnowaliśmy z tego, uznawszy, że i tak sporo widzieliśmy, a i słońce było coraz wyżej i zaczynało się robić gorąco. Podczas naszej wycieczki nasz lokalny guider zabrał nas na brzeg i mogliśmy zobaczyć jak mieszkają ludzie na Borneo. Cóż... trzeba to zobaczyć, ogólnie biednie i brudno, ale ludzie wyglądają na szczęśliwych, a to chyba najważniejsze. Mieliśmy również okazję zobaczyć jak ludzie robią tu ręcznie łodzie. Z tego co pamiętam w Polsce został już tylko jeden szkutnik, a tu było ich bardzo wielu, a niektóre łodzie imponujące.
----------
Nasz przewodnik Jonny tel: +6282352566452 email: deepjony78@gmail.com - bardzo fajny przewodnik, ma fajne ceny i potrafi załatwić nie tylko tour ale i taxi na lotnisko w dobrej cenie oraz bilety lotnicze ;) można go poznać po tym że jeździ rowerem ;).