Niby stolica - ale jakoś nas nie powaliła na kolana być może dlatego, że ostatnio dużo czasu spędziliśmy w aucie. W muzeum Papa posiałem moje okulary ;( Ada miała swoje ciężkie dni. I okazało się że prom jest droższy tak więc w nie najlepszych humorach dotarliśmy na kemping. A i tak musieliśmy wstać na ranny prom o 5.00 żeby zdążyć na 7.00. Tak więc spania za bardzo nie było. Rano było mokro tak więc musieliśmy szybko zwinąć nasz namiot.