Odwiedziliśmy dzisiaj fajne miejsce, coś jak zoo tylko, że z rybami. Oglądałam pingwiny, które pływały. Akurat trafiliśmy na porę karmienia i wszystkie pingwiny nurkowały za rybami. Jurek mi powiedział, żebym się tak nie cieszyła, bo jemu jest zimno i nie wiadomo co będzie dalej. Na szczęście dalej było jeszcze fajniej - Rekiny, Płaszczki oraz wielkie ryby. Tata mówił, że to tuńczyki. I tak się zastanawiam, jak oni taką wielką rybę (a była wielkości mojej nóżki) pakują do takiej małej puszki, co czasem mama kupuje na śniadanie... Widzieliśmy też ogromne Kraby i Homary. Chciałam jednego wziąć na obiad, ale mama powiedziała, że ma za duże czułka czy nóżki. A przecież mamy duży bagażnik, na pewno by się zmieściło kilka sztuk.