o samym quito nie ma sie co rozpisywac.wyladowalismy na terminalu zas hostele sa po drugiej stronie miasta i dojechanie tam zajelo nam ponad 2 h co jest niezlym wynikiem. udalo na,m sie znalezc hostel akurat ekwador gral o awans do mundialu. lepiej imszlo niz polakom. jak zawsze tradycji stalo sie zadosc i odwiedzilismy szpital po angelsku nikt nie kumal. udal nam sie wszystko zalatwic. pogoda w quito to 4 pory roku w ciagu dnia. nietak wyobrazalismy sobie rownik szczegolnie jak porownamy go do borneo . no i pada deszcz. oczywiscie pojechalismy na rownik gdzie dzieciaki zajmowaly sie szystkim tylko nie tym co trzeba jurek biegali malo interesoeala go ta doniosla chwila w koncuto juz jego 4 raz toczym tutaj sie ekscytowac. za to podobalo nam zie z ada w insektarium takie zuki wielkoeci twojej dloni.