Po 13h podrozy jestesm w stolicy.
Myslelismy ze znajdziemy zasilacz ale ceny nas zabily 100 USD to taniej kupic w Pl i wyslac poczta.
Tak wiec komp nie dziala.
A spiworów tez nie ma sa tylko kocyki i inne bzdury co nas nie urzadza.
Mamy wrażenie że Boliwia to jedna wielka fiesta co chwilę są jakieś pochody itp.
Na zdjęciach tak się bawią studenci - gdzie tam in do Polskich Juwenali tutaj to jest dopiero impreza ;) kolorowo głośno i połowa miasta zakorkowana.