Yoga.
Merapi
Tato postanowił pojechać na jakiś wulkan. Nie wiem po co bo widzieliśmy takie w NZ a do tego jeszcze mnie nie zabrał. Bo jechał skuterem i mnie nie zabrał .... w każdym razie wyjechał około 20 i wrócił następnego dnia o 12.00 Pokazywał zdjęcia no góra jak góra .... ale że jechał na skuterze i mnie nie zabrał to .... gniewam się na niego. W każdym razie postanowił się zrehabilitować, gdyż zabrał mnie na przejażdżkę po ulicach Yogi - bo tak nazywają to miejsce lokalesi tak powiedziała mama. Może on wam lepiej opowie co i jak....
--------------
Kilka rad praktycznych:
- Zorganizowany tour kosztuje ok. 300 tys RP (250k też się zdarza), ale zawsze minimum 2 osoby, lub płaci się podwójnie
- Własnoręcznie zrobiony to koszt maks 70 tys RP ( koszt wynajęcia skutera 50 tys, koszt paliwa maks 20 tys)
- Najlepiej jechać do miejsca New Selo drogą Magelang-Yoga okoła odbić na drogę do Multilan-Selo-Boyolali.
- Od miejsca na New Selo (można zostawić tam skuter i coś zjeść posilić się itp) na górę jest jakieś 4h tracku nie należy on do łatwych szczególnie jak idzie się nocą średnie nachylenie to około 30% zaś miejscami to 45% jest to ścieżka pośród kamieni traw i skał wszystko jest najczęściej mokre.
- Co prawda mi się udało zrobić go szybciej ale na górę wchodziłem razem z wschodem słońca
- Track jest uczęszczany tak więc na pewno będą szli nim ludzie.
- Możesz sobie wynająć lokalnego przewodnika (NewSelo) lub dołączyć do jakiejś grupy.
- Wchodzi się o świcie chyba z dwóch względów około 300 m przed szczytem są miejsca gdzie wydobywają się gazy mogą być niewidoczne oraz jest dużo materiału skalnego co w nocy przy potrąceniu kamienia.
- Track na sam szczyt ważne zaczyna się od lewej strony góry (nie iść środkiem lub prawą stroną jest niebezpiecznie) na początku jest parking, zaś poźniej lita skała ale do przejścia.
- Duża liczba lokalesów śpi na przełaczy pod Merapi i wchodzi o świcie ( można spotkać namioty na tracku)
- Ważne info w Indonezji nie funkcjonuje coś takiego jak GOPR jak coś ci się stanie to masz duży problem tak więc lepiej nie szarżować i 3x pomysleć zanim się wpakujesz.
- Merapi jest czynnym wulakanem, który żyje swoim życiem uważaj łażąc po wierzchołku.
- weź dobrą czołówkę.
- Weź kurtkę i polar ( ja wziałem kamizelkę puchową i polar)
- Weź dobre buty - nie muszą być wysokogórskie
- Zejście daje w kość szczególnie stawy bolą
- Na przełęczy pod Merapi jest stacja monitorująca stojąc tyłem do niej idź lewą stroną ale nie za bardzo
Porównując NZ wulkany do tych z Indonezji to te z NZ to jakaś porażka. Te z Indonezji działają są czynne i wejście jest za free ;).
Mała prośba do ludzi wchodzących - to że lokalesi śmiecą to nie znaczy że wy też musicie tak robić.
-----------------
Sama jazda zajęła mi w granicach 3h przy czym trochę kluczyłem po postanowiłem pojechać drogą z google maps - głupi pomysł.
Sama jazda w nocy daje niesamowita frajdę gdyż te wszystkie wioski cisza spokój a z każdym metrem wysokości coraz ładniejsze widoki.
Jechałem duża część w deszczu i martwiłem się co ja tam zobaczę. Ale około 20 km przed Merapi wyjechałem z chmur i później było super.
Korzystałem z mapy na stronie www.navigasuie.net jest za free na Garmina i też OsmAnd na Andku ale ta 1 była lepsza.
Samo włażenie na górę męczące było mokro i nie jest to łatwy track porównując to takie podejście pod Śnieżne kotły od Jagniątkowa tylko dłużej. Mokro, ślisko i miejscami błotnisto - uważać trzeba na zmiany kierunku na początku dużo ślepych ścieżek do lokalnych poletek. Po drodze są strzałki ale jeśli chodzi o oznakowanie to szału nie ma ( 2x musiałem wracać ale nie daleko).
Za to widoki są super i zdjęcia nie oddają nawet 10% klimatu. Dużo ludzi było w szoku że idę sam bez przewodnika itp (nie obyło się bez rozmów i poczęstunku kawą itp). Włażąc na górę minąłem chyba z 7 grup 90% to lokalesi.
Po wejściu na górę poszedłem na wprost na szczyt i to nie był szczęśliwy pomysł - jeździ się tam jak na łyżwach lub kulkach wszystko się rusza, kopałem sobie stopieńki po około 70% podejścia zdecydowałem się zejść na dół (do przełęczy) i poczekać na świt.
A było to około 3.00 w każdym razie cieszyłem się że wziąłem sobie kamizelkę puchową i polar - 100% sukcesu bo nawet trochę wiało.
Samo podejście takie piargi itp. czyli coś w stylu podejście pod skałę w Tatrach. Gorzej jest z lokalesami gdyż minęło mnie kilka butelek które odpadły z plecaków i potrąciły kamienie tak więc dobrze się trzeba rozglądać ( jakby ktoś miał to zalecałbym kask) to jest wciąż czynny wulkan tak więc wszystko tam pracuję czyli może się ruszyć odpaść itp.
Na górze sweet focie - zostałem gwiazdą szczytu każdy chciał mieć ze mną zdjęcie nie wiem dlaczego-może macie pomysły
Moje spostrzeżenie prawdziwi "przewodnicy" chodzą w gumowcach – czyli chyba w PL musimy zakupić nowe obuwie
Zejście (daje w kość) i do Jogi - podróż też jest ciekawym doświadczeniem bo przez około 30 km jedziesz przez małe wsie które teraz tętnią życiem targi, sklepiki handel i te wszystkie klimaty znane z Azji.
Wyjazd był super - ale jak chcesz jechać z dzieciakami to lepiej znajdź sobie prostszy wulkan.
Podrzucam linka do tracka dla zainteresowanych
https://maps.google.com/maps/ms?msa=0&msid=211549441579997071713.0004d99d2e405a4b594be