Jako że mnie długo nie było postanowiłam coś napisać abyście wiedzieli, że żyjemy. Malezja i te inne kraje, gdzie jest gorąco mają jedną wadę - są plaże ale okropnie na nich brudno pływają butelki, słoiki itp. i nikogo tam nie ma; kto by się kąpał wcale się nie dziwę sama bym się bała wejść do takiego śmietnika. Ostatnio pojechaliśmy do Parku Narodowego ale jak wysiedliśmy z autobusu to od razu odechciało mi się ..... tato ponieś mnie na barana..... dobrze, że ten tato czasami się nade mną zlituje - sama widzę że spocił się jak nie wiem, ale jak go ładnie poproszę Tatusiu......to widzę że mu serduszko mięknie i w końcu da się namówić .... taka moja mała manipulacja, ale jakoś sobie trzeba radzić. Penang czy jak to się nazywać to dziwne miasto raz leje raz upał, że jajka smażyć; a najgorsze to że tutaj jest tylko ten ryż i makaron - już mam go dosyć czy oni nie znają innych dań. Mama obiecywała mi w Nowej Zelandii że tutaj jest tyle dobrego jedzenia - tylko jakoś nie możemy go znaleźć - a jak już znajdziemy to ...... już jestem zmęczona. Jurek chyba ma najlepiej bo jeździ w wózku, ale i tak o swoje się dopomina. Kończąc temat jedzenia już wiem dlaczego ci tutaj mają dziwne oczy - też mam taką minę jak przynoszą mi ryż.
Ileż można to jeść - i oni tutaj nie mają soli czy coś....
Gdzie ta Azja z tym jedzeniem ..... no powie mi ktoś .....
Mama z rozpaczą wchodzi do sklepu i mówi mi że nic nie ma - jak nic nie ma jak całe półki zawalone towarem w tych robaczkach, żmijkach, karaluszkach i znaczkach .... oj przepraszam są ZUPKI CHIŃSKIE Z MAKARONEM.