Po krótkiej burzliwej nocy - Jurek nie chciał spać. Pojechaliśmy na czubek Nowej Zelandii. Krajobrazy co chwilę zmieniały się za oknem i ilość domków znacząca malała w miarę zbliżania się do celu. Za to pojawiało się coraz więcej krzewów i krzaków. Okazało się, że nas samochód raczej nie poradzi sobie z ulubioną plażą "Nine teen beatch" za niskie zawieszenie tak więc pojechaliśmy dalej. Docierając do celu ;).